Botaniczne opowieści,  Podróże

Kazimierz Dolny, wąwozy, czarka i jemioła

Po zimniej i deszczowej sobocie nastała nieprzewidywalna niedziela. Piękne słońce mobilizuje do wędrówek. Tym razem na tapecie Kazimierz i spontanicznie jego urokliwe wąwozy. Na początek Wąwóz Na Borowskich z utwardzonym podłożem i szlakiem Nordic Walking. Spacerując nim można dotrzeć do gospodarstw i rozległych sadów.

O tej porze roku na drzewach pojawiają się dopiero pierwsze pąki, więc widok nie jest zachwycający. Po drodze, w zdziczałym sadzie, zaopatrzam się w owocującą jemiołę i z wiechciem w ręku ruszam w dalszą drogę. W pobliżu powstaje też osada domków „Cudnie tu”. W lutym krajobraz jest dość surowy. Pojawiają się pierwsze rozety liściowe tasznika i nawłoci na nasłonecznionych zboczach. Zaobserwować można także kwitnącą obficie leszczynę pospolitą (Corylus avellana L.). Zwisające, miękkie zabarwione na żółto kotki to kwiatostany męskie. Leszczyna jest rośliną jednopienną, ale rozdzielnopłciową. Kwiaty żeńskie ukryte są w pąkach (być może niebawem uda się je zaobserwować). Spacerując wśród zabudowań zauważam kolejny wąwóz. Nie prowadzi do niego, żadne wejście, ale wygląda zachęcająco. Jak się później okazuje, naprawdę warto było tu wejść, a wąwóz nosi nazwę Czarny. Panuje w nim półmrok i w przeciwieństwie do nasłonecznionych stoków, leży też sporo śniegu. Wśród powalonych drzew i wąskich ścieżek napotykam niezwykle wyglądającą czarkę szkarłatną (Sarcoscypha coccinea) lub czarkę austriacka (Sarcoscypha austriaca). Wyglądający jak kawałek plastiku okaz to grzyb pojawiający się w lasach od grudnia do maja. Uważany jest za najładniejszy grzybów miseczkokształtny. Obecnie pod ochroną są jedynie dwa gatunki czarek: długotrzonkowa i jurajska. W miejscach nasłonecznionych zaczyna wyrastać szczawik zajęczy (Oxalis acetosella L.), niezwykle pospolita bylina o właściwościach leczniczych i przyprawowych.

Z wąwozu czarnego droga prowadzi do Wąwozu na Niezabitowskiego (na Przychodnia) powstałego w skutek działalności człowieka.

Dziwnym trafem najpopularniejszy „Korzeniowy Dół” udało się ominąć. Będzie powód, żeby jeszcze tu się pojawić i sfotografować kwitnące sady.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *